Przez kilka miesięcy tego miasta nienawidziłam: irytował mnie jego wygląd, zabudowa, zwłaszcza - przedmieścia. W drodze na przystanek autobusowy "wesoło" nuciłam "Niech wszystko spłonie" (Cool Kids of Death) i tylko wyczekiwałam powrotu do domu. Nigdy nie byłam z nim związana.
Na wiosnę to się zmieniło. Dni cieplejsze, można się przejść dłuższą drogą przez park, żeby nie było monotonnie. No więc chodzę, codziennie, bo spokojnie, mało ludzi, wszędzie zielono. Starsza część Chrzanowa, zabudowa po części pewnie żydowska, jeszcze sprzed II Wojny Światowej, budynki przy tym nie odrestaurowane wcale, jak w większych miastach, czy bardziej prezentacyjnych miejscach: wygląda naga cegła, drewno odrapane, ogrody pozarastane. Patrzeć nie ma na nic, ale klimat jakiś inny, nowy. I widok jeden osobliwy. Niższy, parterowy, maleńki domek, stary, taki jak u nas na wsi. Okno, nagie, bez firan otwarte, a w oknie na tle czarnego wnętrza, starsza pani, może koło 80-tki. Panią widziałam także dnia następnego. I później. A także, kiedy rzadko szłam tą ulicą rano. I przerwało się tępienie miasta i narzekania, a ja spojrzałam na nie z innej strony. Może nie z innej. Wymazałam wszystkie opinie, spróbowałam oglądać je jako miasto nie architektury, przemysłu i handlu, ale miasto ludzi. Miejsce, w którym się urodziłam, w którym miną mi trzy lata życia, ale przecież i później będę do niego powracała. Tej więzi nie da się zerwać. Nie mamy w młodości wpływu na miejsce do jakiego przynależymy. Często myślimy, ze powinniśmy byli znaleźć się gdzie indziej. Ale te miejsca są nierozerwalnie związane z naszą pamięcią, historią, one nas wychowywały i uczyniły takimi, jakimi jesteśmy. Tego elementu nie sposób odrzucić.
Wracając na chwilę do starszej pani - to tak samo jej miasto jak i moje. Miasto małej dziewczynki, która z mamą rankiem wychodzi z kamienicy. Pewnie spędzi tu więcej czasu niż ja, bo ja jestem - może nie przejazdem, raczej jako gość, znajoma. Ale to jest moje miasto, jest we mnie, przesiąkam nim, poznaję coraz lepiej. Widzę jak się zmienia, rozwija. I lubię je. Dostrzegam jego piękno, w każdym miejscu, coś co zachwyca, co świadczy o życiu tego miasta. Czego nie wszyscy są w stanie zobaczyć.